Kiedy wyszliśmy przed Ratusz, zobaczyliśmy zsiadających z koni założycieli, którzy byli zdziwieni nowym fryzem Erica, ale mówili że ładnie. Wszyscy patrzyli na założycieli z czujnością, ale i też wiedzieli że oni jako jedyni starają się przywrócić wieżę do normalności, wiec nie było zbytnio dużo ostrych i wrogich wzroków ze strony naszych żołnierzy. Dopiero po chwili założyciele nas zobaczyli i lekko się uśmiechnęli w naszym kierunku, bo zapewne im ulżyło że w miarę jakoś żyjemy. Jednak też nieco się zdziwili na mundury i odznaczenia Śmierci, bo chyba myśleli że kiedyś do wieży wrócimy, lecz my nie mieliśmy takiego zamiaru i w tej właśnie chwili to zrozumieli, wnioskując po ich minach. Przed Ratuszem zjawił się też Will, który cieszył się z przyjazdu ojca.
- Widzę że na szczęście się macie dobrze - powiedział Olivier podchodząc do nas, na co Reker się chciał cofnąć, lecz złapałam go za rękę. Czułam jak jego mięśnie są spięte i nie czuje się komfortowo w tej sytuacji, wiec Olivier z Billy'm oraz Ruby sami zrobili krok w tył, dzięki czemu Reker odetchnął nieco z ulgą.
- Jakoś się trzymamy, ale miłe to nie było gdy wysyłano za nami zabójców i oskarżali o zdradę - westchnęłam, na co widziałam smutek z tego powodu w ich oczach.
- Dowiadywaliśmy się o tym niestety po faktach - westchnął smutno Billy.
- Wszystko było starannie przed nami kryte - dodała Ruby.
- Nieźle się tam działo u was ostatnio - dodał cicho i niepewnie Reker, lecz założyciele się na to uśmiechnęli, bo wiedzieli że potrzebujemy bardzo duuuużo czasu, by z nimi znowu rozmawiać tak jak kiedyś...
- To prawda mięliśmy ostatnio dużo złych wieści na głowie - westchnął Billy.
- Na szczęście teraz będzie już wszystko iść w kierunku właściwym - dodał spokojnie Olivier.
Szczerze to podziwiałam Oliviera że zawsze jest taki spokojny! Nigdy się nie wściekał, tylko robił wszystko ze spokojem, nie ważne jakie by było piekło obok niego, on i tak zachowywał spokój i działał tak jak sobie to zaplanował!
- Może porozmawiamy w Ratuszu? - odezwał się nagle Eric na co założyciele skinęli głowami, lecz nagle przyszedł Kias.
- Wszystko już powinno być w porządku - odezwał się do Erica, który tylko skinął głową, lecz nagle Kias spojrzał na nas i omiótł nas dziwnym spojrzeniem.
- Lepiej wyglądacie w garniaku i sukni - powiedział nagle a my z Rekerem zdębieliśmy normalnie! "Nie żyje gad, podglądacz i papuga jedna!" warknęłam w myślach i nasze wzroki w jednej chwili zmieniły się w chęć mordu na Kiasie.
- O co chodzi.... - spytał zdziwiony Billy.
- Ups... - powiedział zmieszany Kias.
- Mam nadzieję że są jeszcze wolne miejsca na cmentarzu! - warknął groźnie Reker, patrząc na Kiasa z chęcią mordu.
- O cholera! - wyjęczał Kias i zerwał się do biegu, a my zaraz za nim krzycząc:
- Kias cholerna papugo jedna, nie żyjesz! - wrzasnęliśmy a on przyspieszył, co również zrobiliśmy i usłyszeliśmy falę śmiechu innych ludzi.
< Eric? Reker? ;3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz