sobota, 4 lutego 2017

Od Reker'a cd. Tamary

Kiedy wreszcie miałem nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży doszły mnie słuchy, że Tamara wyskoczyła przez okno i zaszyła się gdzieś na dachach znowu mnie coś trzasnęło w serce i dobiło. Poszedłem do punktu widokowego gdzie ponoć miało to miejsce i zobaczyłem Leonarda wraz z kilkoma chłopakami z jego klasy i się domyśliłem. Znowu? - zapytałem się w myślach retorycznie i spojrzałem w stronę młodzików, do których podszedłem. Byłem znacząco wyższy więc łatwo było się domyślić, że jestem najstarszy, spiorunowałem ich morderczym wzrokiem na co wyrazili skruchę.
- Pogadamy o tym później - warknąłem i wyskoczyłem przez otwarte okno co ich najwidoczniej nie zaskoczyło. Obrałem za cel budynki wyższe niż 40 metrów, bo nie sądzę by siostra chowała się na 10-metrowych budyneczkach. Znalazłem ją po niecałych trzydziestu minutach, płakała i drżała z zimna chociaż była już wiosna zimny wiatr jeszcze pozostał i chciał utrzymać się u nas jak najdłużej - Tamara... - westchnąłem ściągając swoją bluzę, którą na nią zarzuciłem.
- Jestem bezużyteczna - wyszlochała na co ją do siebie mocno przytuliłem.
- Nie prawda, jesteś bardzo potrzebna mi, żebym nie popadł w paranoje - stwierdziłem od razu przypominając sobie jak prosiłem Siergieja o zlanie w pustce.
- Oni będą wspaniałymi żołnierzami a ja? - rzekła załamana na co jeszcze bardziej przytuliłem ją do swojej klatki piersiowej.
- Zostaniesz jeszcze lepszym żołnierzem od nich - zaśmiałem się cicho - Oczywiście jeśli chcesz, bo nie będę cię do niczego zmuszał. Nie musisz chodzić na treningi roczniaków, bo sam mógłbym się wytrenować tylko tu jest pytanie czy ty chcesz i na co chcesz się trenować nie wiem co się marzy mojej siostrzyczce snajper, wielofunkcyjność, saper, patrolujący? Odpowiedzi jest dużo - dodałem na co wytrzeszczyła oczy - Ale odpowiesz mi jutro - zaśmiałem się i wziąłem ją na ręce.
- Ej! Puść mnie! - krzyknęła mieszając z sobą rozbawienie i powagę na co zacząłem ją jeszcze trochę łaskotać i zanim się obejrzeliśmy byliśmy już pod drzwiami jej pokoju. Położyłem ją na łóżku i usiadłem sobie na krześle.
- To się zastanów tylko dobrze pomyśl - zaśmiałem się i nagle stało się coś dziwnego, od tak odpłynąłem co było dla mnie przerażającym uczuciem, na szczęście ojciec mnie nie wzywał tylko pewnie znowu organizm zaczął mi płatać figle...

<Tamara? ;3 Zgodzisz się? xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz