niedziela, 4 grudnia 2016

Od Reker'a cd. Nick'a

- Spoko, każdy się boi, nie ma wyjątków… Kiedyś też się bałem, ale dzięki tacie mi przeszło, chociaż czasami na widok, niektórych zombie myślę, że zemdleje albo dostaję paraliżu - rzekłem nieco rozluźniając atmosferę.
- Chciałbym zobaczyć cię jak nie możesz ruszyć się ze strachu - zaśmiał się cicho.
- Może będziesz miał dzisiaj szanse... A teraz za mną - odparłem ruszając powoli do przodu z Darkiem blisko klatki piersiowej.
****
Gdy weszliśmy do budynku ukazało się nam milion zombie, jeden podszedł do mnie i zaczął obwąchiwać No dalej odejdź jestem tylko kupą chodzącego nieżyjącego już mięcha tak jak ty... No akysz pomiocie szatana! - mówiłem sobie w myślach przez całe nasze spotkanie. Jednak chyba nie spodobałem się zielonemu, bo odszedł mrucząc coś pod nosem.
- Ale nie dobre ze mnie mięso, nawet zombiemu nie smakuję - zażartowałem posuwając się parę kroków na przód. Chłopak tylko się uśmiechnął najwidoczniej rozśmieszyło go trochę to co powiedziałem. 
****
Wędrówka była ciężka i długa, gdy otaczali cie wokół nieumarli. Jeden z nich nawet wąchał kaktusa, albo podziwiał jego majestatyczność, bo dotykał go bez przerwy odskakując od niego, toż to nie dziwota czemu to takie głupie. Byliśmy już prawie na miejscu, od pokoju, w którym znajdowały się nasiona dzieliło nas kilka kroków, byliśmy tak blisko, ale nie drogę zastawić musiał na wielki, gruby, tłusty zombie! 

<Nick? Co robimy?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz