wtorek, 13 grudnia 2016

Od Parrish'a cd. Lydii

- Czemu nie - odpowiedziałem z delikatnym uśmiechem
Weszliśmy do środka i zatrzymaliśmy się w salonie.
- Chcesz wody? - spytała wyjmując dwie butelki z szafki
Kiwnąłem głową, a Lydia rzuciła mi jedną.
- Co tam robiłaś? - spytałem biorąc łyk wody
- Zwiedzałam - wywróciła oczami - Po prostu, jakoś mnie tam nogi poniosły
- To raczej jedna z niebezpieczniejszych części "miasta" - zmarszczyłem brwi
- No co ty nie powiesz
- Chodzi mi o to, że chyba nie powinnaś sama zapuszczać się w takie tereny
- Umiem sobie poradzić - uśmiechnęła się cwaniacko
- Zombie atakują cię z zaskoczenia i wytrącają ci broń z ręki i co? - uniosłem brwi
- Zawsze mam pięści - wzruszyła ramionami - I Alfreda w kieszeni
Zaśmiałem się cicho spuszczając wzrok
- Nie wierzysz, że dałaby sobie radę? - oburzyła się
- Nie wątpię w ciebie, ale bez broni z licznym przeciwnikiem miałabyś problem
- Jak mam ci udowodnić, że się mylisz? - na jej twarz znów wkroczył cwany uśmieszek
Wstałem i zdjąłem z siebie bluzę


- Pokaż co potrafisz - uśmiechnąłem się
Dziewczyna tylko wywróciła oczami i zdjęła swoją bluzę. Od razu rzuciła się zadając pierwszy cios i w porę udało mi się zrobić unik. Spróbowała jeszcze kilka razy. jednak nieskutecznie.

Przy kolejnym ciosie złapałem jej drugą rękę i przekręciłem tak, że była obezwładniona w moich ramionach.
- Właśnie zabrali by się za twój mózg - szepnąłem jej do ucha
Dziewczyna szybko wyrwała się dając mi dość mocnego kopniaka w krocze i podcinając mi nogi przez co wylądowałem na podłodze z Lydią siedzącą okrakiem na mnie i Alfredem przy szyi

< Lydia? Alfred powraca XD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz