niedziela, 11 grudnia 2016

Od Lydii Cd. Nick'a

Odłożyłam szczeniaka na ziemię, a ten pędem pobiegł i wskoczył na moje łóżko. Zaśmiałam się pod nosem, a Marley zwinął się w kłębek. Wróciłam wzrokiem do Nick'a i Klifa.
-Klif! No już. Złaź z niego.-powiedziałam, a pies posłusznie zszedł z właściciela
Gdy Nick się podniósł złapałam go za koszulkę lekko do siebie przyciągając i całując.
-Dziękuję -powiedziałam i uśmiechnęłam się
-Nie ma za co.-odpowiedział chłopak
Wstaliśmy z podłogi w łazience i ruszyliśmy do pokoju.
-Muszę się przebrać. Jestem cała mokra.-powiedziałam i podeszłam do szafy. Nastolatek usiadł na łóżku koło szczeniaka, każąc usiąść koło siebie Klifowi.
Byłam teraz obrócona plecami do chłopaka. Zdjęłam zmoczoną bluzę i złapałam za czarną bokserkę. W tym momencie Nick wstał z łóżka zachodząc mnie od tyłu. Złapał mnię za rękę i pocałował w szyję, którą pod wpływem impulsu odchyliłam. Obróciłam się przodem w stronę chłopaka po czym ponownie obdarzyłam go pocałunkiem.
-Chcesz żebym już poszedł?-spytał Nick
Moje uczucia były teraz zmieszane jak nigdy. Z jednej strony chciałabym już tego nie ciągnąć, ale z drugiej strony coś do niego czuję. Chrząknęłam lekko po czym powiedziałam -Lepiej będzie jak już pójdziesz
Na co chłopak bez wahania przywołał psa i wyszedł rzucając w progu krótkie -Pa!
Usiadłam na łóżku. Marley podniósł głowę i spojrzał na mnie swoimi małymi, zaspanymi ślepkami.
-Wiesz, że on w to uwierzył? -zaśmiałam się i pokręciłam głową -myśli, że nie będę potrafiła się tobą zająć -mruknęłam pod nosem
Wstałam z łóżka i podeszłam do lodówki. Złapałam za starszy już kawałek kiełbasy i podałam go szczeniakowi
-Musimy iść poszukać Ci coś do jedzenia
Odczekałam chwilę, aż mały trochę podeschnie. Gdy był już w zupełności suchy podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej smycz i obróżkę. Zatrzymałam się chwilę na środku pokoju patrząc na przedmioty i ze smutkiem przełknęłam ślinę.
Podeszłam do Marleya. -No, mały.. Zbieraj się -uśmiechnęłam się entuzjastycznie, a piesek podbiegł do mnie z nieustannie merdającym ogonkiem.
Założyłam szczeniakowi obrożę, a ten nic. Zero reakcji, zupełnie jakby ktoś już go tego uczył. Podpięłam smycz, a ten wyrównał do mojej nogi. Byłam pod wrażeniem. Szybko narzuciłam na siebie kurtkę i wyszliśmy.
Kiedy mieliśmy już potrzebne rzeczy, nadszedł czas, żeby wracać do domu, bo muszę niebawem iść na trening. Ale serce mi się kraje na myśl, że będę musiała go zostawić w domu na tyle czasu. No cóż. Jakoś będzie musiał sobie poradzić. W domu naszykowałam mu dwie miski, jedną z wodą, a drugą z suchą karmą.
-Niedługo wrócę powiedziałam i ucałowałam szczeniaka w głowę.
Poszłam na ratusz, gdzie miał się odbyć mój strzelecki trening pod okiem Eric'a. Byłam już niedaleko, kiedy mężczyzna podjechał do mnie na swoim motorze i powiedział
-Wsiadaj
Bez słowa usiadłam za mężczyzną a ten ruszył. Nie wiedziałam dokąd jedziemy. Wiedziałam, że będzie to część mojego treningu. Dojechaliśmy na stację metra. Helsing zatrzymał motor i kazał mi zejść. Wykonałam polecenie, a ten odjechał.
-Ty chory pojebie!! Wracaj tu zaraz!!!-wykrzyczałam do mężczyzny, ale ten nie zareagował
Moje krzyki usłyszały zombiaki, a ja poczułam silny ból.

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGHc8eb9XD69y19f8KkK_FIKgY9yCd7xaw0eTwb5okFuwVW3Kc2XJ6CKSjh4_OQxCfRmJe_CSCDfucA3OzuzPe9U06nxclyb49DaE6aD-XVfCwV2T88cEE7ed8-IIlmv0-6EpKy4AnFbQz/s400/tumblr_nr3peigoMW1uye8cpo1_500.gif

Osunęłam się na ziemie, już po chwili zobaczyłam nad sobą zgraję zombi wpatrujących się we mnie i mających chętkę mnie rozerwać. Szybko złapałam za rewolwer i odstrzeliłam pięć zombiaków. Z trudem się podniosłem wypatrując Erica. Podjechał i zmierzył mnie wzrokiem. Z moich ust wypalił stek przekleństw.
-Niech Cię diabli wezmą!-ryknęłam na mężczyznę, a tego z impetem odrzuciło wraz z motorem na 20 metrów
-Zarysowałaś mi motor..-powiedział pod nosem - Czemu nie użyłaś tego na tych parszywców, tylko na mnie i mój biedny motor?!
-Bo oni nie zostawili mnie na pewną śmierć..-zrobiłam groźną minę
-Dobra. Już wsiadaj. Trzeba Cię opatrzyć.-powiedział mężczyzna i zawiózł mnie do skrzydła medycznego. Uśpili mnie i przeprowadzili zabieg, miałam dwanaście szew. Kiedy zaczęłam się przebudzać poczułam dotyk, a właściwie zacisk na mojej dłoni. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam, że był to Nick...


<Nick?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz