- Nie mam całego dnia, wolałabym przed zachodem wrócić do w miarę bezpiecznej strefy Duchów-rzuciła
i zrobiła krok w przód. Nie spodobało mi się, że należy do Duchów. Mój
obóz raczej jest do nich wrogo nastawiony. Zresztą jak do każdego. Może
minimalnie oprócz Demonów.
Jednym krokiem wyprzedziłem dziewczynę.
Podszedłem do wejścia i chwilę nasłuchiwałem czy aby na pewno nie ma tam
nikogo, czy niczego. Odgarnąłem rośliny porastające wejście i
zahaczyłem je o wystający pręt. Schyliłem się i zwinnie wślizgnąłem do
środka. Dziewczyna zrobiła to samo i już po chwili oboje byliśmy we
wnętrzu małego budynku.
-Zdaje mi się, że kiedyś była to jakaś mała kawiarnia-napomknąłem, idąc dalej-Dosyć często tu przychodzę.
Dziewczyna jedynie skinęła głową i uśmiechnęła się w odpowiedzi.
Wziąłem
głęboki wdech. Kurz z dawno nieodwiedzanych mebli, dodawał temu miejscu
jeszcze większego poczucia sentymentu. Środek kawiarni był mocno
ograbiony i zniszczony, jednak to też miało swój klimat. Przed wojną
bardzo często śniłem o takich miejscach, a teraz proszę! Mam okazję w
nich przebywać. Zostało mi jedynie trwać w zmieszaniu, gdyż z jednej
strony cieszę się, że mogę wcielić się w świat ulubionych gier, jednak z
drugiej, żyje w rozjebanym świecie, pełnym niebezpieczeństw i śmierci.
Nagle
poczułem presję ze strony dziewczyny. Zazwyczaj wole chwile spędzam sam
lub z 2-3 osobami, które znam już na wylot. Teraz przyszło mi przebywać
sam na sam z jakąś obcą dziewczyną, która w każdej chwili może,
chociażby wyciągnąć pistolet i mnie zastrzelić.
-Czyli należysz do Duchów?-zapytałem podejrzliwie, na co ta potwierdzająco pokręciła głową.
-A ty?
Milczałem.
Dziewczyna
były wyraźnie zmieszana. Nie mogłem od razu się zdradzić. Wiele obozów
uczy, że gdy na swojej drodze spotyka się Trupa, Demona czy innych
takich to ma się go od razu zabić.
-Muszę to zrobić dyskretnie-pomyślałem i rozpiąłem wierzchnią bluzę, ukazując oznaczenia obozowe. Zielona czaszka od razu odznaczyła się na mojej piersi.
-Dobra, nie ma co się pierdolić-powiedziałem zimno i wziąłem Cara do ręki, na co pies Any
od razu zareagował. Skoczył w moją stronę, jednak podkuwane buty
Trupów, szybko się z nim uporały. Dziewczyna nie miała czasu na reakcję.
Szybko ogłuszyłem ją lekkim uderzeniem w okolice szyi i złapałem jej
spadające na ziemię ciało. Położyłem ją na stole i westchnąłem.
Dziewczyna
coś zbyt szybko mi zaufała, zupełnie obcej osobie. Poczułem podstęp i
misternie uknuty plan działania. Mimo tego, że intencje dziewczyny tak
naprawdę były zupełnie przyjazne.
Pies Any
nagle złapał mnie za rękaw. Jęknąłem z bólu i zacząłem wpychać psu moją
rękę coraz głębiej do gardła, póki nie puścił. Złapałem go za szyję i
szybko wyciągnąłem jakiś sznury, po czym związałem mu pysk. Czworonóg
natychmiast zaczął się desperacko miotać. Z małej saszetki wyjąłem
strzykawkę z lekiem uspakajającym i wbiłem ją w skórę psiaka, który po
dłuższym czasie padł na ziemie.
Zbliżyłem się do dziewczyny i chwilę
na nią patrzyłem. Mruknęła coś cicho i ciężko wciągnęła powietrze,
powoli dochodziła do siebie.
-Taka bezbronna..-westchnąłem,
a w mojej głowie zbudziło się pożądanie. Lekko położyłem rękę na jej
talii, jednak natychmiast ją cofnąłem. Poczułem obrzydzenie do samego
siebie, odszedłem do pomieszczenia pracowników małej kawiarni. Ostatnio
zostawiłem tu parę przydatnych rzeczy.
Po chwili wróciłem z długim,
grubym sznurem. Odłożyłem go na najbliższy stolik. Delikatnie podniosłem
dziewczynę, która powoli odzyskiwała przytomność. Przeniosłem ją na
krzesło i przywiązałem do niego.
Poczułem, że zadziałałem ze zbyt
dużą pochopnością, jednak już teraz nie dało się tego odkręcić. Ostatnie
drastyczne wydarzenia, najwidoczniej musiały podziałać na mnie silniej,
niż myślałem. Żebym aż tak oddał się lękowi, który nie raz popychał
mnie w jeszcze gorsze sytuacje.
Ana otworzyła oczy, bardzo szybko odzyskując trzeźwość umysłu.
-Co ty robisz?-ryknęła i momentalnie zaczęła się szarpać w objęciach bardzo wytrzymałego sznuru-Wypuść mnie! Kurwa!
-Nie mogę-wytłumaczyłem chłodno.
-Co? Co ty gadasz?!-warknęła i na chwile przestała się miotać-Gdzie Loki?!
Wskazałem głową w miejsce, gdzie pies w głębokim śnie leżał na zimnej podłodze.
-Nie denerwuj się-mruknąłem- Nie mam złych zamiarów, myślałem, że ty je masz i zareagowałem nieco pochopnie..
Ana? Nie wiem, co to, nie mogę spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz