czwartek, 8 czerwca 2017

Od Sary cd. Kiasa

Cały czas leżałam nieprzytomna, lecz dusza cały czas podążała za starszym bratem. Zaatakowali go i był strasznie rany, przez co myślałam że zejdę na zawał! Chciałam mu jakoś pomóc ale nie wiedziałam jak... Byłam tylko niewidoczną postacią człowieka i nie mógł mnie dostrzec zwykły śmiertelnik. Co robić, co robić... pytałam samą siebie. Chciałam jakoś wezwać pomoc, ale wiedziałam że jeśli teraz opuszczę brata, mogę stracić z nim kontakt gdzie się znajduje i nawet gdybym jakimś magicznym sposobem się obudziła i powiadomiła o tym kogoś, mogło już być zwyczajnie za późno!
Myśl Sara, myśl do cholery! ganiłam się w myślach. Widziałam cierpienie brata oraz jak gasł z minuty na minutę, z sekundy na sekundę. To mnie przerażało i czułam się jakbym była między młotem a kowadłem. Dotknąć go nie mogłam, jeśli po pomoc nawet "pójdę" do może być za późno, a w pobliżu nie ma nikogo! Modliłam się tylko o to żeby Trupy i Demony odpuściły i żeby go nie znalazły...
Nie zniosłabym myśli go dopadli i cierpiał na torturach u nich... Trupy nie są jeszcze takie "straszne" ale Demony to już istne zło! Oni się nie patyczkują z nikim i nie wiem czy ktoś jest bardziej okrutny od nich... Kiedy myślałam że brat mi tu zaraz zejdzie, nagle zobaczyłam tego chłopaka co jeszcze niedawno niósł swoją siostrę chorą, a jego imię brzmiało chyba Filip. Klęknął przy bracie i odwrócił go na plecy ostrożnie ale i też czujnie się rozglądał.
Nie miałam bladego pojęcia, co on tu robi, ale chyba ciał pomóc mojemu bratu, dzięki czemu zapaliło mi się małe światełko w tunelu!
- Nie poddawaj się! Dasz radę! - rzekł, do niego, bo brat chyba mu coś wycharczał ledwie.
Wziął mojego brata na ręce i szybko pobiegł oddalając się od tego miejsca, które zwabiały zombie przy tak dużej utracie krwi... Zaniósł brata w bezpieczne miejsce, do jakiegoś budynku, który solidnie sprawdził oraz szybko wyjął z torby jakąś rurkę, igłę i wbił to w rękę brata.
Brat oczywiście chciał się sprzeciwić ale był zbyt słaby. No ale był uparty więc ten cały Filip nasączył szmatkę chloroformem i przyłożył mu ją do ust. Brat zaczął wierzgać nogami słabo, chcąc się broni, lecz chłopak w przeciwieństwie do niego był w pełni sił...
- Spokojnie... To dla Twojego dobra! - powiedział jeszcze ten Filip, a brat stracił przytomność.
Chłopak ku mojemu zdziwieniu podłączył też rurkę do swojego ciała i zaczął... zaczął przetaczać mu swoją krew! Po mięciu minutach widziałam że Filip ledwie żyje ale nie poddawał się i dalej przetaczał mu swoją krew, choć był blady jak trup! Za to brat zaczął nabieraj kolorów i był jakby to powiedzieć... No bardziej żywy! W końcu jednak i biedy Filip przestał i na drżących nogach podniósł brata i zaczął kierować się słabym krokiem w kierunku obozu, choć wiele razy upadał, ciężko dysząc. Stracił za dużo krwi stwierdziłam w myślach i dalej się temu przyglądałam, lecz ku mojemu kolejnemu zdziwieniu, nagle obok mnie pojawiła się dusza brata.

< Kias? ;3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz