Chciałam żyć i być wolna, lecz teraz kiedy to mam... Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy jakie życie jest ciężkie! Te prawie sześć lat niewoli, albo dłużej sprawiły że wszystkiego się boję! Rodzina już pewnie nie żyje, bo jak ten tym mnie chciał zabić, to coś czuję że moi rodzice też nie żyją... Jestem sama... Zupełnie sama przeszło mi smutno przez myśl i w swoim śnie a właściwie to jakiejś pustce w której się znajdowałam, wytarłam łzę która spływała mi już po policzku.
Tak bardzo mi brakowało rodziców! Nawet jeśli wtedy nie wiedziałam czy ich mam, to podświadomie czułam że kiedyś jacyś tam byli... Brakowało mi ich dotyku, ich ciepła... Zaraz, zaraz! Ja coś takiego mogę pamiętać? Miałam coś takiego? Już sama nie wiem... przeszło mi przez myśl po raz kolejny. Uczucie samotności było straszne! Kiedy siedziałam wtedy u Endertio w swoim pokoju, co tak naprawdę było celą właściwie tylko z normalnymi drzwiami, którymi nie można było wyjść bo były cały czas zamknięte, to nie czułam się taka zagubiona w wielkim świecie i to dosłownie! Teraz... Sama nie wiedziałam co robić. Bałam się i to bardzo, lecz nikomu tu w pełni nie ufałam! Nawet temu całemu Ericowi... Może i przy mnie siedział czasami, ale z drugiej strony po co to robi skoro jestem mu zupełnie obca, a poza tym jeszcze niedawno próbowałam go zabić?!
Nie ma to jak przebywanie zupełnie samej wśród tylu obcych i nieznanych ludzi! stwierdziłam ponuro w myślach, a wtedy się obudziłam. Był ranek z tego co widziałam i spojrzałam na zegar. Była godzina ósma rano... Podniosłam się do siadu i rozejrzałam się smutnym, zagubionym i nie mającym sił wzrokiem. W końcu miałam dość wiec korzystając z okazji iż nikogo nie ma, podbiegłam do stajni, gdzie jakimś cudem znalazłam ekwipunek Pegaza i założyłam mu go delikatnie. Jego rana miała się dobrze, ale nie miałam zamiaru go popędzać, tylko spokojnie na nim pojeździć! Wsiadłam na niego ostrożnie i kiedy nikt nie patrzył, ruszyłam od razu w gęsty las, który rósł przy stajni i tam pokłusowałam w nieznane.
Jechałam bardziej po lini prostej, gdyż nie chciałam się zgubić w tym zawiłym terenie, a kiedy uznałam że jestem dość daleko, zsiadłam z Pegaza i usiadłam pod drzewem.
Pegaz był oczywiście obok mnie i nawet nie musiałam trzymać go za wodze by stał przy mnie i mnie pilnował. Trącał mnie co jakiś czas łbem na pocieszenie, by jakoś mnie rozweselić ale nie wiele to pomagało...

Nagle zaczęły mi się pojawiać jakieś obrazy w głowie, więc zamknęłam oczy i bardziej się na nich skupiłam. Tak... Teraz mogę w miarę coś dostrzec, choć obrazy są jeszcze zamazane! Słyszałam śmiech... Śmiech małej dziewczynki, a po chwili zobaczyłam jak miga mi obraz małej dziewczynki, która bawi się na dworze w samolot. Śmiała się i była promienna, lecz też ktoś z nią był...
- Sami Ty łobuziaro, chodź na obiad! - zaśmiała się jakaś kobieta bardzo podobna do niej.
- Już idę mamusiu! Właśnie ląduje! - zaśmiała się dziewczynka.
- Ląduj szybciej bo wystygnie! - zaśmiał się tym razem jakiś mężczyzna, a dziewczynka "wylądowała" i zadowolona pobiegła do domu, mijając siedzącego na tarasie mężczyznę z rozłożona gazetą lecz w końcu i on się podusił i zniknął w żółtym domu. Ja natomiast a raczej mój duch stał na zielonej trawie i byłam jakby w roli jakiegoś obserwatora... - Czy to moje wspomnienia? Chyba tak, bo raczej bym sobie tego sama nie wykreowała... - stwierdziłam w myślach i otwierając oczy spojrzałam na Pegaza który skubał sobie trawkę.
Jak mam normalnie żyć skoro podążają ciągle za mną demony przeszłości, a oni tak łatwo nie odpuszczają? - przeszło mi przez myśl i połączywszy fakty zrozumiałam że ten człowiek,który próbował mnie zabić nie był sam! Ich było co najmniej dziesięciu, czyli jeszcze została dziewiątka!
W końcu stało się tak, że zaczęło się robić strasznie ciemno i zimno, lecz ja nie zamierzałam się stąd ruszać! W dodatku zaczęło grzmieć w oddali i naszły ciemne chmury z chyba południa... Niech się dzieje co chce... Nie mam po co żyć - stwierdziłam kompletnie załamana i nadal siedząc z Pegazem pod drzewem, zaczęłam patrzeć na to zjawisko, jakim byłą burza. Orany... Ja wiem co to jest burza! - pomyślałam jeszcze i usłyszałam w oddali jak piorun nieźle gdzieś huknął w ziemię, a hałas jego siły rozległ się po całej okolicy.
< Eric? ;3ona się nie ruszy nie ma opcji xd ona nie cierpi medycznego xdd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz